Anna i Janusz Cybul z Woli Skromowskiej (powiat lubartowski) to małżeństwo z wieloletnim stażem małżeńskim, które razem stawiało pierwsze kroki w gospodarowaniu metodami ekologicznymi, razem zdobywało doświadczenie zawodowe, jednocześnie mierząc się z wieloma problemami, które napotkali na swojej drodze. W 2016 r. zostali wyróżnieni w Ogólnopolskim Konkursie na Najlepsze Gospodarstwo Ekologiczne. Mimo przeszkód nadal są wierni ekologii i nie mają wątpliwości co do słuszności swojego wyboru. Są zgodni co to tego, że rolnictwo ekologiczne ma swoją przyszłość, choć trudności jest wiele a potrzeba wsparcia tego systemu produkcji ogromna.

Umawiam się z panią Anią na rozmowę dotyczącą ich gospodarstwa ekologicznego. Nasza rozmowa powoli przechodzi na tory związane z całym systemem rolnictwa ekologicznego w Polsce, w tym też z problemami dotyczącymi zbytu produktów. Nie zabrakło w niej również bardzo konkretnych wskazówek, które mogą pomóc zwłaszcza początkującym gospodarzom.

Co ciekawe pani Ania najwięcej problemów widzi nie w procesie produkcji wysokiej jakości produktów ekologicznych, tylko w restrykcjach i wymaganiach wprowadzanych przez firmy odbierające te produkty. Często umowy zawierane z rolnikami na odbiór partii produktów zawierają w sobie szereg zapisów generujących problemy w późniejszej produkcji. Istnieje w nich np. zapis dotyczący konieczności zakupu nasion ekologicznych konkretnych odmian, które okazują się być bardzo kosztowne (np. koszt nasion cukinii na obszar około 1,5 ha wynosi około 4000zł). Dodatkowo rolnik może być obciążany wysokimi kosztami analiz glebowych, które wykonywane są na zlecenie firmy skupującej (nie są to jednak podstawowe badania gleby na zawartość składników pokarmowych). Problemem są też badania zawartości azotanów i azotynów w płodach rolnych przeznaczonych na produkty dla dzieci. Mimo stosowania tylko dopuszczalnych w rolnictwie ekologicznym nawozów zawartość azotanów zależna od warunków otoczenia (wiatru, wilgotności, temperatury, naświetlenia) może przekraczać wyznaczone normy, w związku z czym płatność za produkty jest obniżana. Państwo Cybulowie niejednokrotnie mieli takie sytuacje szczególnie przy sprzedaży cukinii, gdy z przyczyn od nich niezależnych zawartość azotanów spowodowała obniżkę należności. Nasz rynek produktów ekologicznych nie jest rynkiem konkurencyjnym, nie ma jeszcze wielu firm odbierających ekoprodukty, natomiast wymagania jakościowe z roku na rok rosną. Pani Ania zauważa duże braki w świadomości ekologicznej Polaków, którzy często wolą kupić więcej produktów w promocyjnej cenie niż mniej świetnych jakościowo produktów. Dla bardziej świadomych konsumentów zwiększa się oferta produktów ekologicznych na półkach, działają kooperatywy spożywcze, sklepy internetowe, można zakupić warzywa na wsi bezpośrednio od rolnika. Ten wachlarz możliwości się rozszerza, jednak na razie jest to oferta dla bardziej wnikliwych i zdolnych poświęcić swój czas i zainteresowanie konsumentów. Jeden z rolników sprzedających swoje produkty na Ekobazarze w Lublinie, z którym miałam okazję rozmawiać zauważył, że  jego klientami są głównie ludzie cierpiący na różnego rodzaju choroby. Pojawia więc się pytanie jak bardzo muszą nas lub naszych bliskich dotknąć choroby, abyśmy zrozumieli, że należy zmienić tory myślenia i kierunki działania. Z pewnością potrzebne jest wsparcie państwa, ale nie w kwestii podwyższania dopłat unijnych, natomiast realna i praktyczna pomoc w utworzeniu całego systemu zbytu, przetwórstwa i dystrybucji produktów ekologicznych oraz udzielania systematycznego wsparcia dla takiego systemu. Obecnie bardzo wielu rolników ekologicznych sprzedaje swoje produkty w jakości konwencjonalnej bez różnicy cenowej. Ekologiczne zboża są mieszane razem z konwencjonalnymi w firmach skupujących, brakuje firm zainteresowanych produktami eko, więc niewielu jest rolników zainteresowanych taką produkcją. Często firmy chcą skupować duże ilości zboża od jednego rolnika, co uniemożliwia mniejszym producentom sprzedaż. Rozwiązaniem mogłoby być zrzeszanie się rolników, workowanie i etykietowanie zboża, co wymaga wiele zaangażowania od producentów.

W dalszej rozmowie zapytałam panią Anię o sam proces produkcji i praktyczne, wypracowane przez lata wskazówki. I tutaj sytuacja przedstawia się całkiem dobrze. Jak opowiada pani Ania małżonkowie zajmują się rolnictwem ekologicznym od około 20 lat, kiedy to pierwszy raz przeczytali wzmiankę na ten temat właśnie w Lubelskich Aktualnościach Rolniczych i zaciekawieni udali się na pierwsze szkolenie. Warto podkreślić, że od tego czasu regularnie prenumerują LAR i bardzo sobie cenią naszą gazetę jako źródło informacji rolniczej. Początkowe lata były trudne, trzeba było zakupioną i nieużytkowaną od wielu lat ziemię doprowadzić do żyzności i równowagi biologicznej. Państwo Cybulowie ukierunkowali swoją działalność na produkcję warzyw ekologicznych, wypracowali sobie przez lata sprawdzone metody technologiczne w uprawach i są zadowoleni z efektów swojej pracy.  Zadowalające plony i świadomość produkcji zdrowej, wysokojakościowej, potwierdzonej certyfikatem żywności daje im satysfakcję i zapewnia stabilność finansową. Jak mówi pani Ania istnieje kilka podstawowych zasad na które warto zwrócić uwagę przy prowadzeniu gospodarstwa ekologicznego. Częste wykonywanie analiz glebowych zapewnia możliwość uzupełnienie niedoborów w glebie.  Przy zakupie nawozów czy środków ochrony należy poprosić w sklepie o świadectwo kwalifikacji do stosowania w rolnictwie ekologicznym (nie można dać się zmanipulować sprzedawcy, który sprzedaje ,,biologiczne środki” bez certyfikatu). U państwa Cybulów sprawdzają się ekologiczne środki owadobójcze, cenią sobie też działanie dolistnych nawozów wapniowych, które wzmacniają i uodparniają rośliny. Najcenniejszym nawozem jest jednak długoskładowany, przekompostowany obornik koński ( w gospodarstwie prowadzona jest hodowla koni huculskich i zimnokrwistych). Proces kompostowania jest bardzo ważny zapewnia zwiększenie przyswajalności składników pokarmowych, natomiast wysoka temperatura wytwarzająca się podczas tego procesu powoduje niszczenie znajdujących się w oborniku nasion chwastów. Państwo Cybulowie stosowali kiedyś w cukinii gnojówkę z pokrzywy, jednak po badaniach warzyw przeprowadzanych przez firmę skupującą okazało się, że stosowanie gnojówki powoduje pojawienie  bakterii Escherichia coli. Zapytałam panią Anię o sposoby radzenia sobie z zachwaszczeniem, w końcu brak możliwości stosowania herbicydów zniechęca wielu rolników do przejścia na metody ekologiczne.  Nieocenioną i bardzo pomocną maszyną jest brona chwastownik, której rolnicy używają w ziemniakach oraz na etapie wczesnych wschodów warzyw.  Już od wielu lat mechaniczne odchwaszczanie w rzędach przeprowadzane jest przy użyciu pielacza ,,Zuza’’, który pozwala na ręczne sterowanie usuwaniem chwastów. Jak mówi pani Ania nie obędzie się również bez ,,babogracki”, gdyż walka z chwastami szczególnie w tym roku wymaga sporo wysiłku.  Często mówi się również o wypalaczu płomieniowym, który wypala chwasty w bardzo wczesnym stadium w uprawach takich jak marchew czy cebula. Państwo Cybulowie jednak nie stosują tej metody ze względu na wysokie koszty spowodowane dużym zapotrzebowaniem wypalacza na paliwo gazowe.

Mimo wielu trudności państwo Cybulowie nie wyobrażają sobie innego systemu gospodarowania jak rolnictwo ekologiczne. Jest to kierunek zgodny z ich światopoglądem, który przejawia się również w takich kwestiach jak sposób odżywiania, używanie naturalnych kosmetyków i środków czystości, wykorzystywanie energii słonecznej do produkcji prądu (instalacja fotowoltaiczna). W gospodarstwie zachowane są elementy bioróżnorodności (tj. stuletnia lipa), które idealnie wpisują się w malownicze i bogate przyrodniczo tereny nad rzeką Wieprz.  Sprzyjające warunki sprawiają, że gospodarze myślą już o kolejnym wyzwaniu jakim jest rozwój agroturystyki. Pan Janusz wybudował już nawet mały domek letniskowy, trzymamy więc kciuki i życzymy powodzenia w realizowaniu własnych projektów.

Katarzyna Kozak

Cukinia

Cukinia (2)

Dynia nad Wieprzem

Pielacz Zuza