Na północ od fiordu Horsens, na południe od zbiornika Ørting w miejscowości Alrøvej znajduje się gospodarstwo Lony Farmer i Sørena Sørøver. Docieramy tam czwartego dnia po zmierzchu. W gospodarstwie wita nas Lona i mówi, że pada tu od 2 miesięcy i trudno będzie się poruszać bo jest ciemno i wszędzie jest błoto. Wybrała najlepszą opcję, zaprosiła nas do stodoły, która jest przystosowana do przyjmowania gości. Zaczyna opowiadać o gospodarstwie, które prowadzą wspólnie z mężem. Swoją przygodę z rolnictwem zaczynali na dwa razy większej powierzchni użytków rolnych niż posiadają obecnie.

Produkcję roślinną i chów zwierząt tj. trzody chlewnej prowadzili tak samo jak wszyscy rolnicy w okolicy. To znaczy z naciskiem na intensyfikację produkcji tak roślinnej jak i zwierzęcej, stale zwiększając wydajność i areały. Kiedy zaczynali gospodarzyć posiadali 55 ha ziemi na której uprawiali głównie pszenicę na paszę dla hodowanych świń. Z czasem coraz gorzej czuli się z tym, że stosują coraz więcej chemicznych środków ochrony roślin. Uważali też, że źle traktują zwierzęta karmiąc je paszami z antybiotykami. Postanowili pójść pod prąd. Sprzedali część gospodarstwa, spłacili długi. Teraz zarządzają 28 hektarami. Żyją skromnie, ale bezpiecznie w zgodzie ze sobą i naturą. Żeby iść tą drogą musieli pożegnać się z dofinansowaniem z UE, ale uważali, że jest to słuszna decyzja, a podjęli ją nie dlatego, że mieli dużo pieniędzy albo bogatego wujka, nie dla własnej wygody i zysku, tylko dlatego, że uważają to za słuszne. Na początku 2013 roku gospodarstwo zostało poddane ekologicznej kontroli państwowej. To wydarzenie nie zmieniło dotychczasowych praktyk, było to tylko wskazaniem, że propagowanie myślenia ekologicznego jest ważne. Ogromnie cenią bioróżnorodność. Obecnie posiadają 0,5 ha winnicy z 1000 winorośli w dwóch odmianach - 300 szt. Leon Millot i 700 szt. Rondo oraz 2,5 tysiąca jabłoni w 8 odmianach. Uprawiają różne warzywa w gruncie, a w szklarni pomidory, ogórki i papryki. W obejściu jest wiele zwierząt: 2 świnie węgierskie, 3 jałówki, 2 muflony, kilka owiec, 2 kozy, króliki, dwie rasy gęsi, ok. 100 kurczaków i 20 kaczek, które są głównymi pomocnikami w ograniczaniu ślimaków w uprawach. No i oczywiście po gospodarstwie biegają dwa psy. Zwierzęta w większości mają swoje imiona. Doszli do przekonania, że 1/10 gospodarstwa jest potrzebna na to, aby zaspokoić swoje potrzeby. Resztę gospodarstwa postanowili oddać naturze. Mają naturalne pastwiska na których wypasają się owce, spory zbiornik wodny dobroczynnie wpływający na rozwój flory i fauny m.in. ptactwa, owadów, bezkręgowców. Zasadzili las i w dalszym ciągu będą powiększać jego powierzchnię. Las składa się z dwóch części. Stary las zajmuje 1,5 ha a młody został założony na 2,5 ha i jest sukcesywnie powiększany. Zebrane w gospodarstwie płody przetwarzają na gotowe produkty i w takiej postaci je sprzedają. W stodole w której gościliśmy organizują różnego rodzaju spotkania rodzinne, pracownicze, kiermasze i wówczas sprzedają wytworzone produkty. Sprzedają je bezpośrednio konsumentom u siebie, w gospodarstwie wyłączając pośredników. Na bazie własnych surowców produkują wina, cydr, wódkę, gin, sok jabłkowy. Dzień przed naszym przyjazdem był tłoczony sok w wynajętej, objazdowej tłoczni. Gościom serwuje się dania przygotowywane wyłącznie z własnych warzyw i mięsa. W gospodarstwie pracują wyłącznie sami ponieważ na pracowników zwyczajnie ich nie stać. Uważają, że jeżeli ktoś pracuje powinien dostać godziwe wynagrodzenie. Gdy organizują duże wydarzenia wówczas polegają na pomocy rodziny i przyjaciół. To oni pomagają przygotować posiłki, stoją za barem, bądź podają do stołu. Rocznie przyjmują od 5 do 7 tysięcy gości. Teraz przygotowują na początek grudnia weekendowy kiermasz świąteczny.

Posiadają dwa certyfikaty ekologiczne. Jeden unijny, to listek z białych gwiazdek na zielonym tle, który w zasadzie by wystarczył do oznakowania produktu. Jednak drugi duński znak rolnictwa ekologicznego był używany wcześniej (podobnie jak w Polsce logo EKOLAND-u) i tym się chwalą. W Danii gospodarstwa kontrolowane są nieodpłatnie. Kontrola również, tak jak u nas, odbywa się raz w roku i na takich samych zasadach wszak obowiązują nas te same przepisy prawne. W ostatnich latach liczba duńskich gospodarstw ekologicznych gwałtownie wzrasta.

W 2018 roku całkowita sprzedaż żywności ekologicznej w handlu detalicznym wg duńskiego urzędu statystycznego była rekordowa i wynosiła 1,73 mld euro. W porównaniu z poprzednim rokiem był to wzrost o około 14 %. Liczba ta nie obejmuje jednak żywności ekologicznej sprzedawanej w restauracjach, stołówkach i marketingu bezpośrednim. Uwzględniając te kanały dystrybucji, w 2018 roku, całkowity obrót produktami ekologicznymi osiągnął równowartość 2,12 mld euro. Największą grupą produktów ekologicznych były owoce i warzywa. Sprzedaż detaliczna obu grup produktów po raz kolejny osiągnęła 575,8 mln euro, czyli wynik był lepszy niż w ubiegłym roku o prawie 16%. Sprzedaż w tym segmencie w latach 2012 - 2018 potroiła się. W przypadku produktów mlecznych i jaj odnotowano wzrost o 12 % do 451,1 mln euro. Zgodnie z oceną L&F Organic Farming, w przyszłym roku około 13 % użytków rolnych będzie wykorzystywanych w sposób ekologiczny. W ubiegłym roku ten udział wynosił 10,5 %.

Na koniec naszej wizyty Lona zdradziła, że pisze powieści, książki kucharskie a także o zdrowym żywieniu. Największą przyjemność sprawia jej pisanie powieści i bloga. Jej osobowość inspiruje do nowych wyzwań.

Więcej informacji o gospodarstwie można uzyskać na stronie https://lonelandmand.wordpress.com/  . Jest ona tłumaczona na język polski.

Opracowała: Bożena Reniuszek